Testy myszki dla graczy Microsoft SideWinder X5 Autor: Spieq | Data: 24/03/10
|
Złośliwi rzekliby, że czasy produkowanych myszek pod banderą Microsoft już minęły. Wedle niektórych znawców karty dzisiaj rozdaje Logitech wespół z Razerem. Jest to fakt z pewnością, nie oznacza to jednak tego, że myszki spoza podium nie mogą być interesujące. Dzisiaj progaming to poważna gałąź branży i wybór sprzętu jest większy niż za czasów słynnego IE 3.0. Kilkanaście lat temu kulkowe myszki towarzyszyły nam lata, dzisiaj drogi egzemplarz to spokój na góra 2-3 lata. Stąd zupełnie inna metodologia badań - myszka Microsoft SideWinder X5 była sprawdzana przez 3 (trzy!) miesiące, by mieć jasność: czy ten gryzoń wytrzyma trudy wielogodzinnego grania? Przekonajmy się. |
|
Wstępniak
Microsoft SideWinder X5 pojawił się u mnie z pewnym poślizgiem, ale zupełnie świadomie - takich produktów nie warto pomijać, nawet jeśli upłynęło nieco czasu od chwili ich premiery.
![](/html/test_myszka_microsoft_sidewinder_x5_dla_graczy/01.gif)
Seria SideWinder jest znana szczególnie starszym graczom. Dekadę temu marka ta cieszyła się uznaniem, niewątpliwie dzięki dobrej jakości joystickom i kierownicom dla bardziej wymagających wyczynowców. Reaktywowana marka "debiutowała" z przytupem m.in. dzięki nowej serii myszek. Pierwszy SideWinder miał być alternatywą pewnie dla najbardziej rozbudowanych Logitechów - odważniki, wymienne ślizgacze, wyświetlacz LCD itd. miały przyciągnąć największych malkontentów, dla których myszka ma w założeniu być luksusowym gadżetem. Prawdopodobnie takim gadżetem pozostał, bo do dziś ma opinię raczej egzotycznego, niekoniecznie dedykowanego dla poważnych graczy.
![](/html/test_myszka_microsoft_sidewinder_x5_dla_graczy/m/02.jpg) (kliknij, aby powiększyć)
Być może stąd decyzja o wypuszczeniu modelu, który pozbawiony byłby "god mode: on" na rzecz sprawdzonych rozwiązań (myszka ma… działać?). Oczywista jest kwestia ekonomiczna - nowszy model, bez zbędnych bajerów, jest znacznie tańszy od protoplasty. Niestety nie w każdym aspekcie postanowiono pójść graczom na rękę. Do dziś kartonowe pudełko, w którym uwięziono (podkreślę to dobitniej: UWIĘZIONO) myszkę ma poważną wadę - bywa jednorazowe. Wyjątkowo nieudany patent, który w założeniu ma przyciągać wzrok (fakt, pudełko jest oryginalne), ale poprzestając wyłącznie na tym. Wraz z paragonem nieświadomy, acz szczęśliwy, posiadacz powinien otrzymać instrukcję otwarcia kartonu. Uczciwość nakazuje wskazać zalety - mamy bezpośredni dostęp do myszki (przezroczysta "koszulka" jest kopią kształtów SideWinder X5). Dzięki temu nie kupujemy kota w worku, jeśli myszka okazuje się np. za duża, możemy spokojnie rozejrzeć się za innym modelem.
![](/html/test_myszka_microsoft_sidewinder_x5_dla_graczy/m/03.jpg) (kliknij, aby powiększyć)
Po paru godzinach szarpaniny dostajemy się do zawartości pudełka, tj. myszki właściwej, oprogramowania na płytce (IntelliPoint 6.3, także w wersji na Mac), instrukcji instalacji (w tym po polsku) i podręcznika użytkownika (dokument szczególnie istotny dla rodzica).
![](/html/test_myszka_microsoft_sidewinder_x5_dla_graczy/m/04.jpg) (kliknij, aby powiększyć)
|